"Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyliście w bajki marzyliście o tym, jakie będzie wasze życie? Biała sukienka, książę z bajki, który zaniesie was do zamku na wzgórzu. Leżeliście w nocy w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie w to wierzyliście. Święty Mikołaj, Zębowa Wróżka, książę z bajki - byli na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie dorastacie. Pewnego dnia otwieracie oczy, a bajki znikają. Większość ludzi zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i to wszystko stanie się prawdą. [...] Pod koniec dnia, wiara to zabawna rzecz. Pojawia się, kiedy tak naprawdę tego nie oczekujesz. To tak, jakbyś pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. Zamek, cóż, może nie być zamkiem. I nie jest ważne "długo i szczęśliwie , ale "szczęśliwie" teraz. Raz na jakiś czas, człowiek cię zaskoczy, i raz na jakiś czas człowiek może nawet zaprzeć ci dech w piersiach."
Kartka z pamiętnika
Już jutro są moje urodziny. Ale to chyba nic nie zmienia.......
Nadal nie mam nic. Nie dostane książki, którą tak bardzo pragnęłam . Dzisiaj jeszcze mam mieć głupie przyjęcie. Muszę iść do szkoły. Tak bardzo tego nie lubię. To wyśmiewanie te ironie , ale dzisiaj wkońcu piątek. I niedługo wolne.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Oczami Magdy...
Obudziłam się. Ubrałam się . Wyszłam z domu i czekam na autobus. Myśląc o tym wszystkim wydawałam się nieobecna. Ola wyrwała mnie z zamyśleń tak gwałtownie, że zapomniałam o czym w ogóle myślałam. Autobus przyjechał i wsiadłyśmy. Dzień mijał tak jak zwykle tyle, że wszyscy chcieli cukierki. Fałszywi wszyscy niby przyjaciele i najlepszego. To jest żałosne. Szydercze uśmieszki w moją stronę. Wróciłam do domu. Nikogo nie było, bo dom był zamknięty. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Dom był zamknięty , ale Dominik już był w domu. Zjadłam i usiadłam przy biurku. Zamyśliłam się. Zaczęłam pisać, ale nie miałam weny. Słuchałam muzyki. W pewnym momencie wpadł mi brat i puknął mnie w ramie. Wystraszyłam się. Dał mi jakąś kopertę.
- Dominik co to jest?
- prezent.
- ale po co ?
- z okazji urodzin.
Otworzyłam kopertę. Zauważyłam jakąś kartkę. Był to bilet do Londynu.
- Ale po co wydałeś pieniądze. Mogłeś zostawić je sobie. Rodzice i tak nie pozwolą mi jechać.
- Mama pozwoliła.
Spojrzałam na datę. W tym czasie. One Direction było w Wielkiej Brytanii. Przytuliłam Dominika.
- Dziękuje ci.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem że krótki . Może napisze później coś jeszcze. Jak wam sie podoba komentujcie.
Kuuurcze :D
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie, fajnie :D
Zapowiada się genialnie :)
Będę czytać xD
Ciekawe co się w tym Londynie dalej stanie :D
No już się będę głowić xD
Czekam nn i mam nadzieję, ze szybko dodasz nowy rozdział :D
Pisz szybciutko! :D
Zapraszam też do mnie :)
http://onewayoranother-one-direction.blogspot.com/